niedziela, 17 marca 2013


30.Mała Veronica..

Obudziłem się wtulony w Carmen, Jacoba nigdzie nie było. Wystraszyłem się i zerwałem z łóżka szukając go. Nigdzie go nie było! Nagle usłyszałem coś w kuchni i pobiegłem tam..
-Jacob’ie Maximilianie Devil , co Ty wyprawiasz? – spytałem, mały spuścił głowę. – Wiesz jak by zareagowała Twoja mama zastając Cię przy wrzątku i z nożem?!
-Ale ja chciałem wam zrobić śniadanie… – mówił smutno
-Nie wolno Ci, bez naszego nadzoru, dotykać rzeczy którymi może sobie zrobić krzywdę, zrozumiano?
-Tak.. Ale możemy mamusi zanieść śniadanie? – spytał z nadzieją.
-Dobrze, ale ani słowa że sam je robiłeś! – powiedziałem ostro, żeby zapamiętał to sobie na zawsze.
*Oczami Carmen*
Obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy, otworzyłam oczy i zobaczyłam moich chłopców z tacą.
-Mmm śniadanko! – powiedziałam, przeciągając się. – Dziękuje! – ucałowałam obydwu i wzięłam się za konsumpcje. – Carmen lubi śniadanko! -hahaha, pozdro.
-A Justin lubi zabierać rodzinkę na wycieczki! Jedziemy dzisiaj nad jezioro!
-Jeeeeeeeeee! – krzyknął mały.
-CO ?! -krzyknęłam prawie wywalając tace.
-Ale no spokojnie, nie musisz od razu dewastować śniadania!
-Mam dużo pracy, bo przez was wczoraj w nocy nie dokończyłam roboty. – powiedziałam stanowczo.
-Ja jako Twój szef-wspólnik zakazuje Ci pracować dzisiaj ! – powiedział Justin z cwana miną.
-No chyba nie? – powiedziałam..
-No chyba tak? – Justin. no jaaaaaaa ! nie chce jechać nad jezioro….
-Mamusiu prosze! Pojedźmy, no prosze! – mały zaczął skakać po łóżku.
-No widzisz, Jacob chce więc nie masz nic do gadania. Zjadaj śniadanie, zbieraj tyłek i jedziemy. – mówił stanoczo – Chodź Jacob, trzeba się naszykować.
-jezioro, jezioro, jezioro – mały zdrajca ! -.-
————–
-Nie Justin, aaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie !
-hahahahahahhaha ! – ojj pożałuje tego!
-Justinie Drew Bieber oraz Jacobie Maximilianie Devil porozmawiamy sobie w domu!- no bezczelne ! wrzucili mnie do wody.
-hahaha! kochanie no.. nie złość się! – Justin podszedł do koca i położył się przy mnie
-…
-No Carmen… – mruczał. a ja nic! haa !
-…
-Tato mogę iść do wody. – spytał mały.
-Tak synku.
-Carmen Victorio Devil , możesz się odezwać? – spytał już lekko zdenerwowany.
-…
-Jedziemy do domu – o to chodziło. – JACOB! DO DOMU !
-nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! – wydarł się mały, a głosik ma nie powiem nie powiem.
-Tak, bo mama nie ma ochoty tu siedzieć.
-Ale ja chce.. – zaczął miauczeć i marudzić.
-Carmen..?
-…
-Widzisz Jacob, musimy wracać. Przyjedziemy kiedy indziej. Carmen ubieraj się.
-…
-Carmen, możesz się podnieść i ubrać? – pytał juz lekko poirytowany.
-… – wziął mnie na ręce, owinął ręcznikiem i wsadził do samochodu, wrócił po małego i resztę rzeczy i wróciliśmy.
—————————
hahaha, już 5 godzin się do nich nie odzywam. hahaha kocham patrzeć jak się wysilają.. jeszcze troszkę chłopcy, musicie się nauczyć do mamusi szacunku. Wykąpałam się i położyłam do łóżka z książką. Po jakiejś godzinie przyszedł Justin, wykąpał się i położył koło mnie.. Wpatrywał się we mnie jakąś godzinę.
-Carmen no odezwij się!- już nie wytrzymał, haha 7,5 godziny.
-Jacob śpi? – spytałam, na co on zrobił wielkie oczy. no co umiem mówić?
-Tak śpi…
-Czemu tak się patrzysz?
-Bo Cię kocham? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Aha, ja Ciebie też. ale czy mógłbyś się tak nie wpatrywać? jeszcze zobaczysz jakąś niedoskonałość na mojej twarzy i mnie zostawisz.
-Znowu zaczynasz…? Ile można Ci powtarzać, że TYLKO Ty się liczysz?
-Nie wiem, sprawdź. – ha! niech się pomęczy <3
-kochamciekochamciekochamciekochamciekochamcie – zaczął mówić.- kochamciekochamciekochamciekochamcie………………………………………………………… kochamciekochamcie- minęła już chyba jakaś godzina? – kochamciekochamcie! Kocham Cię Carmen Victorio Devil i nie opuszcze aż do śmierci. – skończył.
-Okej już Ci wierze. Możesz tak częściej? – spytałam z uśmiechem na twarzy – Ale tą przysięgę to może zostaw na potem?
-nienieneinienienienienienienie! Mogę tak na okrągło, pokazać Ci? -hmmm.. nie w sumie mam ochote spać..
-A możesz jutro? Mam ochotę już spać… – powiedziałam z nadzieją.
-Mhmm.. – zamruczał mi do ucha przytulając się.. -a może oddamy małego na weekend rodzicom? hmmm – jaki zmysłowy, hahahhaha!
-Jak już to lepiej Twojej mamie, bo moi są chorzy na punkcie zostawiania dziecka.
-Mhmmmm…Jutro zadzwonie do mamy , kocham Cię – wyszeptał mi do ucha i zaczął całować w szyje, jak to zrobił? proste.. siedział za mną, znaczy ja między jego nogami.(pomijam że na początku leżeli, ale ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!)
-Justin , przestań… – powiedziałam opornie, chociaż bardzo mi się to podobało.
-Czemuuuuu? – dalej szeptał, no ja <3
-Jacob..
-Jacob śpi, a w dodatku nie robimy nic złego kochanie.. prawda?
-mhmmm… – dobra, potrzeba czułości wzięła nade mną górę..
-Przez te 7 lat, Twoja skóra nic się nie zmieniła, wiesz kochanie? nadal jest taka cudownie miekka i aksamitna.. – auć, mój czuły punkt. odsunęłam się od niego.- ejj co jest? coś źle powiedziałem?
-Wcale już taka fajna nie jest. – powiedziałam smutno..
-Ej kochanie, jest zajebista!
-Nieprawda! Patrz na to! – okręciłam się i pokazałam mu brzuch..
-No co? Brzuch, mój brzuszek. – powiedział i zaczął go masować ręką.
-No nie widzisz tych rozstępów? tego tłuszczu? – zaczęłam wymieniać..
-Ciiiicho bądź jest cudowny – powiedział i mnie pocałował..
-To wcale mnie nie przekonało… – powiedziałam z smutną miną..
-Oj marudzisz.. – taaa -.- – pomyśl sobie, że w tym cudownym brzuszku niedługo będzie sobie rosnąć mała Veronica, albo mały Alanek.. – coooooooo? wróć?! co on powiedział?!
-o nienienie! ja, ciąża, poród, dziecko, płacz, pampersy , ŻE CO ?!
-Jak nie? – powiedział smutno… – wtedy jak was znalazłem… powiedziałaś, że chcesz skończyć szkołe i…. eh , a zresztą.. Dobranoc. – no wziął się i położył spać.
-Porozmawiamy o tym rano. – powiedziałam i ucałowałam co na dobranoc.
———————————————————————————————————-
podziękujcie ONETowi za to, że jest dzisiaj. Dlaczego? Otóż nie zapisał mi notki, a było już PÓŁ ! takto bym dodała w zeszłą niedziele, no.. może poniedziałek. a przez to wszystko jest dzisiaj. Skargi nie do mnie.
macie marudy, miłość czułość i złość.
hueshuesuhueshu <3
serio nie wiedziałam , że ktoś to będzie czytał ; O
+NN gdzieś za tydzień, bo znów maraton sprawdzania wiedzy w szkole -.- podziękujcie w moim imieniu moich nauczycieli.
Love&Miss<3
ps. On mógłby zwrócić na mnie uwagę -.-!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz