~ 2o ~
Tworzyłem już najczarniejsze scenariusze i wyobrażałem sobie, co będzie jeśli podczas koncertu coś mi się stanie. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Cały koncert przebiegł pomyślnie. Prawie pomyślnie. Przedłużył się o jakieś 20 minut, bo za kulisami podczas kilkuminutowej przerwy, kiedy mam chwilę, żeby odsapnąć, moja cudowna mama wylała na mnie swoją kawę. Wszystko byłoby okay, ale ja siedziałem, ona stała i trochę wylało mi się na głowę.. Plusem było to, że kawa zdążyła wystygnąć. A więc pomijając to wydarzenie było całkiem przyzwoicie.
W drodze do hotelu byliśmy całkowicie bez życia. Siedziałem oparty o szybę samochodu i bawiłem się włosami Vicki, która leżała na moich kolanach i już przysypiała.
- Hej… Nie śpimy. - uśmiechnąłem się do Niej.
- Przecież nie śpię. – otworzyła oczy.
- Już dojeżdżamy. – cmoknąłem ją w usta.
- To świetnie. – podniosła się i przetarła oczy.
Po chwili wysiadaliśmy już z auta. Każdy poszedł w swoją stronę. Załatwiłem nam z Vicki wspólny pokój.
- Mógłbyś się pośpieszyć? – marudziła moja dziewczyna, gdy próbowałem znależć kartę do drzwi w moim portfelu. – Tylko nie mów, że zgubiłeś..
- Nie no.. Musi gdzieś tutaj być.. – przeglądałem kolejną przegrodę. – Jest.
- Wkońcu. Jestem strasznie zmęczona. – Victoria położyła się na łózku.
- Ale chwila.. Obiecałaś mi coś. – uśmiechnąłem się szeroko.
Oczami Victorii:
Matko.. Ten już zaczyna. Jemu tylko w głowie seks. Ale przecież ja nic mu nie obiecałam.
- Co takiego? – ciągle leżąc, udawałam, że nie wiem o co chodzi.
- Występ nago. – uśmiechnął się.
- Nic nie obiecałam. To Ty to wymyśliłeś. – podniosłam się.
- No proszę. Tak ładnie proszę. Byłem dzisiaj taki grzeczny.- słodko na mnie patrzył i bardzo dobrze wiedział, że tym mnie złamie.
- No za grzeczny to Ty dziś nie byłeś, ale zastanowię się. Teraz idę wziąć prysznic, bo tylko o tym marzę. – weszłam do łazienki.
Zdecydowanie tego potrzebowałam. Zimny prysznic. Wręcz lodowaty. Pobudza mnie do życia. Daje mi ogrom energii. Po prostu uwielbiam! Delektowałam się tym zimnem jakieś 20 minut. Podczas czesania postanowiłam, że dam Bieber’owi tego czego chce. Ale tym razem bardziej się w to zaangażuję. Nie ukrywam, że ostatnim razem bardzo mi się podobało, ale skoro pierwszy raz mam już za sobą, czas na urozmaicenia. Chcę być lepsza o tej.. lub od tych, z którymi Justin spał wcześniej. Pokażę mu, na co mnie stać. Po wykonaniu wszystkich ’toaletowych’ czynności i ubraniu się w koszulę nocną, uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam ponętnie z pomieszczenia. Biebs leżał na łóżku w samych spodniach i oglądał TV. Już ten widok doprowadzał mnie do szału i miałam ochotę się na Niego rzucić. Ale jeszcze się powstrzymałam. Po kilku sekundach patrzył już tylko na mnie. Podeszłam do szafki nocnej, chwyciłam pilot i wyłączyłam odbiornik. Justin ciągle mnie obserwował. Weszłam na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem, delikatnie podciągnęłam Jego koszulkę i całowałam Go po brzuchu. Zaczęłam powoli ściągać moją koszulę. Biebs chwycił mnie za pośladki. Ja rzuciłam swoim nocnym ubraniem gdzieś w głąb pokoju. Zostałam tylko w bieliźnie. Chwilę później zabrałam się za ściąganie Jego spodni. Został tylko w bokserkach. Ja usiadłam na Nim tak, żeby Nasze miejsca intymne się spotkały. Widziałam w Jego oczach błysk. Czułam, że spełniam chociaż odrobinę Jego oczekiwań. Postanowiłam, że będę działać trochę szybciej. Następnym razem trochę się podroczę. Dziś jestem zbyt napalona. Zaczęliśmy się całować. Jego ręce ciągle pieściły moje pośladki, natomiast moja ręka wędrowała w dół. Nasze oddechy były zdecydowanie szybsze.
- Jezuu.. Jaka Ty jesteś pociągająca… – powiedział i zaczął ściągać ze mnie bieliznę.
Starałam się, aby Justin z sekundy na sekundę był coraz bardziej podniecony. Chyba mi się to udawało. Był taki napalony. Jakby czekał na to całe swoje życie. I w sumie gdzieś w środku pragnęłam, żeby tak było. Byliśmy już całkiem nadzy. Napięcie rosło. Mimo, że nie był to mój pierwszy raz to moje serce biło mocniej nie tylko ze względu na moją miłość do Niego i podniecenie jakie obecnie odczuwałam, ale także z powodu lekkiego stersu.
Justin złapał mocno moje nadgarstki, spojrzał mi w oczy i wszedł we mnie. Od razu jęknęłam i odchyliłam głowę w tył. Byłam już tak podniecona, że chciałam tylko więcej. Biebs wpadł w jakiś trans i nie przestawał poruszać biodrami. Po chwili nie przestając puścił jedną moją rękę i zaczął pieścić moją pierś. Ja przerwałam Justinowi, kładąc rękę na Jego karku i przyciągając do siebie i mocno pocałowałam. Postanowiłam zmienić pozycję. Klęknęłam do Niego tyłem i mocno się wypięłam podpierając się łokciami. Bieber był baardzo zadowolony z tej zmiany. Złapał jedną ręką moje włosy i działał dalej. Czułam, że zaraz będzie finałowy moment. Nie pomyliłam się już po kilku ruchach Biebsa szczytowałam. On również. Zmęczeni opadliśmy na łóżko. Teraz na naszych twarzach gościły szerokie uśmiechy. Justin gładził mnie ręką po talii. Po chwili Jego mina zrzędła.
- Co? – spytałam.
- Zapomniałem o gumce.. – po wypowiedzeniu tych słów moje serce biło jak oszalałe. Bałam się. Co, jeśli będę w ciąży?
- Ja pierdole.. – szepnęłam i zamknęłam oczy.
- Żartowałem. – uśmiechnął się.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne. Chcesz, żebym zawału dostała. – wzięłam głęboki oddech, a Justin namiętnie mnie pocałował, co ja oczywiście odwzajemniłam.
Po jakimś czasie oboje zasnęliśmy.
Rano obudził mnie mój najukochańszy na świecie, zawsze dbający o to, żebym się wyspała chłopak.
Otworzyłam delikatnie jedno oko i zobaczyłam Jego, w samych bokserkach, zbierającego swój telefon z podłogi. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się przepraszająco.
- Ty mi nigdy nie dasz pospać, nie? – podniosłam się delikatnie.
- No przecież nie zrobiłem tego specjalnie.
- Nie mówię, że nie, ale jest godzina.. – tu chwyciłam za telefon, bo nie mialam bladego pojęcia która jest. – Jest godzina 10. Jestem zmęczona po wczorajszym dniu, późno poszłam spać..
- Ale podobało Ci się, co? – przerwał moje kazanie i uśmiechnął się seksownie, siadając obok mnie.
- Koncert? Tak. Zdecydowanie. Był jednym z najlepszych.
- Świnia! Nie o to mi chodziło. – zaśmiał się. - Kocham Cię. – pocałował mnie namiętnie. Kładąc rękę na moje udo. Nagle ktoś zapukał do naszych drzwi.
- Czekasz na kogoś? – spytałam Bieber’a, bo skoro tak wcześnie wstał to może ktoś ma przyjść. On natomiast pokiwał przecząco głową. Jak się chwilę później okazało porannym gościem była Pattie. Biebs nie był zbyt zadowolony z tej wizyty i nawet nie zamknął za nią drzwi, bo liczył na to, że szybko wyjdzie.
- Nie chcę wiedzieć co tu się działo. - powiedziała zaraz po tym jak zmierzyła Justina wzrokiem i spojrzała na mnie.
- No raczej nikt nie zamierza Ci się zwierzać. – uśmiechnął się złośliwie Justin do swojej mamy, a ja skarciłam Go wzrokiem.
- Śniadania wydają tylko do 11, więc jak chcecie coś zjeść to..
- Tak, dzięki za radę. To wszystko? – przerwał jej Jus.
- Tak. – zmieszała się Pattie. Chyba nie chciała większej awantury, więc wyszła bez słowa nie zamykając za sobą drzwi i Justin oczywiście wykorzystał tą sytuację i zdążył jeszcze dogryźć swojej mamie.
- Weź się zachowuj. – upomniałam Go zrzucając z siebie kołdrę.
- Daj spokój. To ona zachowuje się jakby była z kosmosu. – Bieber zaczął wyciągać jakieś swoje ubrania z torby. – Idziemy zjeść na dół czy chcesz gdzieś pojechać? – zapytał nie przerywając poszukiwań.
- Na dół. – odpowiedziałam krótko, bo nie zamierzałam się wdawać z nim w dłuższą dyskusję, która jak podejrzewam i tak nie miałaby sensu.
Ubrałam granatowe szorty, białą bokserkę z nadrukiem i sandały. Justin był już gotowy, ja natomiast musiałam się jeszcze uczesać.
Była 10:30.
- No proszę Cię Vicki.. Mamy mało czasu. Jestem głodny. Chodź już proszę. – marudził.
- Już. Jestem gotowa. Idziemy. Tylko przestań marudzić. - westchnęłam.
Podczas pobytu w restauracji milczeliśmy. W sumie trochę tego potrzebowałam. Takiej chwili spokoju. Po zjedzeniu poszliśmy do pokoju. Justin od razu położył się na łóżku i złapał pilot. On to wiecznie zmęczony. Ja natomiast usiadłam sobie na balkonie, gdzie słońce delikatnie muskało moją twarz. Chwila relaksu. Ostatnio coraz więcej takich potrzebuję. Gdy już maksymalnie bujałam w obłokach, poczułam, że ktoś składa pocałunki na mojej szyi. Tak jak się spodziewałam był to Justin. Położyłam swoją dłoń na Jego karku i cmoknęłam w policzek.
- Pojedziemy na zakupy? – zaproponowałam.
- Możemy. A po co?
- Popsuł mi się depilator. Poza tym chciałabym sobie kupić jakieś buty.
- Teraz chcesz jechać?
- No i tak nie mamy nic innego do roboty.
- No ja mam jedną propozycję. – Justin zadziornie się uśmiechnął.
- Erotoman. – zaśmiałam się i wyszłam z balkonu.
- Jesteś już gotowa, czy będę znów musiał czekać? – poszedł za mną.
- Nie chce mi sie przebierać ani malować. Jadę tak. – oznajmiłam.
- Bogu dzięki. – powiedział z entuzjazmem.
Po piętnastu minutach byliśmy już w galerii handlowej. Zaczęłam od mojego ulubionego sklepu z butami. Wybrałam dwie pary, przymierzyłam i zapłaciłam.
- Ale podobają Ci się? – zapytałam Justin’a przy kasie, gdy już płaciłam.
- Tak. Ale to przecież nie ja będę w nich chodził. - złapał mnie jedną ręką w pasie i wyszliśmy ze sklepu.
Szła przed Nami jakaś kobieta z mężczyzną. Ona w okularach przeciwsłonecznych i opatulona szalikiem. Spojrzałam na Justin’a, ale widziałam po Jego oczach, że też nie wie o co chodzi.
- Pewnie dostała wpierdol. – wywnioskowałam po jakimś czasie.
- Nie.. Zobacz, ten facet ją obejmuje. Oni się kochają.
- Może to jakaś gwiazda?! – wyskoczyłam.
- No kurwaa.. Nawet ja się tak nie maskuję. To by musiała być ewentualnie Lady GaGa.
- No faktycznie.. – rozmyślałam dalej.
- Dobra. Dajmy sobie z nią spokój. Łazimy za nią od 10 minut, jak jakieś debile. Idziemy po depilator. – postanowił Biebs.
Oczywiście pomarudziłam trochę, że nie ma żadnego, który spełnia moje oczekiwania, ale ostatecznie na jakiś się zdecydowałam i trochę zmęczeni skończyliiśmy te ‘wielkie’ zakupy.
- Już wiem! – prawie wykrzyknęłam, gdy byliśmy już w drodze do hotelu.
- Co? – JB dziwnie na mnie spojrzał.
- Może ta baba, co ją widzieliśmy w tej galerii, może ona miała operację plastyczną?
- Może. Ale czy to takie ważne? Ja już o Niej zapomniałem. – odparł znudzony.
- Dobra.. Już nic nie mówię.. No może tylko jeszcze jedno.. - prawą rękę położyłam na Jego udzie, a lewą na karku. - Kocham Cię. – szepnęłam mu do ucha i pocałowałam w policzek.
- Ja Cię też. – oderwał na chwilę wzrok od jezdni i cmoknął mnie w usta i wróciłam na swoje miejsce.
W hotelu Justin dostał zjebkę od mamy, że nikomu nie powiedzieliśmy, że wychodzimy, i że nie wzięliśmy ze sobą Kennego. Można było się oczywiście spodziewać tego, że Biebs jej odpyskuje i zrobi się wielka awantura. Ja nie zamierzałam tego słuchać i w połowie tej sprzeczki zeszłam do restauracji i zamówiłam sobie największy deser jaki mieli. Mój najlepszy sposób na odreagowywanie. Co prawda to nie ja się kłóciłam, ale trochę mojego udziału tam było.
Gdy już zjadałam zamówiony deser, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Justin.
- Tak?
- Gdzie jesteś? – zapytał.
- Na dole. W restauracji. – odpowiedziałam.
- Zaraz tam będę. – rozłączył się.
Po jakieś minucie ujrzałam mojego Boga przy wejściu do restauracji.
- No proszę.. Kto się zjawił.. Narazie najdłuższa kłótnia jakiej byłam świadkiem. – włożyłam kolejną truskawkę do ust.
- Daj spokój.. – usiadł wyraźnie wkurzony.
- Wszystkie rzeczy w pokoju jeszcze są? Czy coś przypadkiem zostało rozbite… albo wyrzucone przez okno? – drażniłam się z Nim.. Niepotrzebnie.
- Skończ. – powiedział stanowczo i chwilę później podszedł kelner. Jus złożył zamówienie i siedzieliśmy w ciszy.
- Oj dobra.. nie obrażaj się. – złapałam go za dłoń.
- Nie obrażam się. Po prostu jestem nabuzowany i teraz lepiej mnie nie denerwować.
- Dobrze. Przepraszam.
~~~
Więc jak co rozdział zacznę od: PRZEPRASZAM. Sama nie wiem jak do tego dopuściłam. Nie dodawałam rozdziału tyle czasu, że aż wstyd. Teraz pewnie już połowa tych którzy czytali, nie będzie tego robić, bo zapomni o czym to w ogóle było.. No trudno. Sama zawiniłam.
Dlatego dziś dodaję długi rozdział z gorącą sceną. Może chociaż odrobinę Wam to wynagrodziłam. Mam nadzieję.
U mnie dużo się dzieję (ale nie zamierzam tu tego pisać, ażeby nie obciążać Was moimi problemami) dlatego to wszytsko tak mi nie wychodzi i tak naprawdę rozdział miałam już prawie cały napisany, tylko brakowało mi jednej części do napisania. Mój nastrój ostatnimi czasy nie pozwalał mi na napisanie czegokolwiek radosnego, dlatego tak długo z tym zwlekałam. Dziś jest już trochę lepiej. Chociaż był taki jeden moment, że pomyślałam sobie: „Zaraz dodam notkę, że usuwam bloga, bo ja już chyba nigdy nie dojdę do siebie.” Ale jestem spowrotem!
I dodanie tej notki sprawi mi ogromną przyjemność. Nawet jeśli nikt tego nie przeczyta to to poczucie winy nie będzie się już tak za mną ciągnęło..

Przepraszam wszystkich tych, których bloga nie odwiedziłam. Naprawdę jest mi przykro, ale w najbliższym czasie postaram się to nadrobić <3
Do only_exception: no niestety ja sobie nie mogę pozwolić na zaniedbywanie. porówaj sobie ilość odwiedzin i komenatrzy na moim blogu, a na Twoich. ogromna różnica. Na Was zawsze będzie ktoś czekał.. na mnie niekoniecznie. Ale dziękuję za wsparcie <3
Ooo kurwa. Ale sie rozpisałam ;] No więc już nic nie piszę 

A! Jeszcze tylko to: Nie myślcie sobie, że ja jestem jakaś mega zboczona czy coś.. jakiś sexoholik.. NIE! Po prostu chciałam tutaj odrobinę pikanterii 

No i jeszcze tylko to.. ostatnie
że bardzo dziękuję tym którzy wytrwale czekali <3 i tym którzy zawitają tu pierwszy raz też dziękuję
Boże! Kocham Was. Już nic nie piszę 



my twitter: @ssaarraa93
Peace&Love
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz